Lepsza strona palenia
Palenie jeszcze nigdy nie było tak bezpieczne. Żadne hasło nie było tak prawdziwe. Papieros elektroniczny zrewolucjonizował rynek palenia. Wyglądem przypomina zwykły papieros- składa się z trzech elektrycznych części: kartridża, atomizera i baterii. Włącza się na dwa sposoby- zależnie od posiadanego produktu. Pierwszy, poprzez wciśnięcie guzika, drugi, poprzez przyłożenia e-papierosa do ust i zaciągnięcie się nim. W tym momencie urządzenie uruchamia się, płyn w e-liquidzie jest podgrzewany i e-papieros zaczyna produkować parę (nie zawierającą żadnych substancji) i inhalować nikotynę do organizmu. Papierosy elektroniczne nie są drogie- a po roku użytkowania można zaoszczędzić nawet 2,500 zł. Wiele przemawia za kupnem zestawu, jednak jak jest z jego wpływem na ludzkie zdrowie?
Szkodliwy dla zdrowia?
Według wstępnych badań wynika, że dobrej jakości e-papieros nie zawiera w sobie ani nie produkuje szkodliwych czy toksycznych substancji zagrażających życiu lub zdrowiu użytkownika. Elektroniczny papieros zawiera w sobie e-liquid, w którym znajdziemy glikol propylenowy, glicerynę aromaty i nikotynę. Jednak żadna z tych substancji nie jest niebezpieczna w stosowanej dawce. Te substancje są często znajdowane w produktach domowego użytku, takich jak pasta do zębów. E-papieros ma jedynie funkcje uzależniające, nie ma to jednak wpływu na stan zdrowia użytkownika. Mimo wielu głosów sprzeciwu, badania są niepodważalne i nie są sugerowane żadne zmiany.
Walka o klienta
Ze względu na dużą popularność e-papieros stał się ogromną konkurencją dla koncernów tytoniowych. Miesięcznie kilka tysięcy osób postanawia rzucić palenie i rozpocząć rzucanie nałogu. Dużą pomocą są dla tych osób elektroniczne papierosy. Na popularności e-palenia traci również państwo, które otrzymuje ogromne profity ze sprzedaży zwykłych papierosów. Jest to jeden z ważniejszych powodów, dla których w niedalekiej przyszłości wolność e-palenia się skończy. Tak jak w wielu innych państwach możliwe jest to, że powstaną ograniczenia(jak w Danii) lub całkowite zakazy użytkowania tych produktów (tak jak w Hong Kongu). Pytanie brzmi: czy społeczeństwo zareaguje na wpływ na ich wolność wyboru czy pozostanie apatycznie zgodne z wszelkimi ograniczeniami?